Opublikowany przez: monika.g 2018-09-15 01:00:19
Autor zdjęcia/źródło: Rodzice helikoptery @ Jcomp / Freepik
Istnieje wiele modeli wychowawczych, ale nie wszystkie są dla dziecka dobre. Tak właśnie jest w przypadku toksycznych rodziców jakimi są rodzice helikoptery. Dziecko wychowane pod stałym nadzorem rodziców, pozbawione możliwości podejmowania własnych decyzji wyrasta na niezaradnego i zaborczego dorosłego. Jakie jeszcze zagrożenia niesie helikopterowanie?
Termin „rodzic helikopter” nie jest jeszcze u nas zbyt popularny. Pojawił się on w Stanach Zjednoczonych pod koniec lat 60. XX w. na określenie nadopiekuńczej postawy rodziców wobec dziecka. Jednak trzeba podkreślić, że nie chodzi w nim tylko o przesadną opiekuńczość wynikającą z troski o dziecko. Jest to raczej opieka osaczająca dziecko, umieszczająca je niemal w klatce, z której nie może się wydostać. Rodzic kontroluje każde zachowanie dziecka, steruje całym jego życiem, jakby chciał je za dziecko przeżyć. Równocześnie ta kontrola jest bardzo powierzchowna, bo mimo, że rodzic bez przerwy krąży nad dzieckiem niczym helikopter to jego wszechobecność jest tylko fizyczna, a nie angażuje się on emocjonalnie, ani psychicznie. Nie interesuje go zdanie czy preferencje dziecka, nie pyta malucha co on czuje, co na dany temat myśli, nie uczy go jak coś zrobić, ale po prostu robi to za niego, za dziecko myśli i decyduje.
Rodzice, którzy wykonują za dziecko każdą, najmniejszą nawet czynność, nie pozwalając maluchowi na samodzielne decyzje i popełnianie błędów, krążąc nad malcem jak helikopter wyrządzają mu wielką krzywdę.
Rodzic helikopter steruje całym życiem dziecka, wybiera mu pasje, decyduje o tym, na jakie zajęcia dodatkowe będzie chodziło, z jakimi kolegami będzie się bawiło, jak się ubierze do szkoły i ile zje na obiad. Takie decydowanie za malucha może być jeszcze akceptowalne w wieku niemowlęcym. Jeśli jednak dotyczy sześciolatka, którego matka karmi łyżeczką, bo tak więcej zje i się nie ubrudzi lub za trzylatką biega po podwórku, żeby się nie przewróciła i nie zgrzała za bardzo to takie sytuacje są już co najmniej dziwne, a w konsekwencji wyrządzają dziecku wiele szkody.
Rodzic, który za dziecko odrabia prace domowe, na placu zabaw pilnuje malucha chodząc za nim krok w krok, niemal codziennie dzwoni do szkoły czy przedszkola pytając co dziecko robi, jak się zachowuje itp., myśli, że w ten sposób uchroni malca przed całym złem tego świata. Jednak skutki takiego zachowania są zupełnie inne. Dziecko nauczone, że rodzic wykonuje za niego wszystkie czynności nie potrafi być samodzielne, ma problemy z adaptacją w grupie oraz z kontaktem z innymi ludźmi, nie potrafi sobie w życiu poradzić. W dorosłym życiu dzieci rodziców helikopterów są:
Uważają, że to wokół nich powinien kręcić się cały świat i są rozczarowani jeśli tak się nie dzieje. Sądzą, że wszystko im się należy, ale nie potrafią tego samodzielnie zdobyć, są więc ciągle niezadowoleni i na wszystko narzekają.
Rodzice helikoptery często zagłuszają emocje swoich dzieci. Nie uczą ich wyrażania swoich emocji, ani tym bardziej radzenia sobie z nimi. Dodatkowo umieszczają dziecko pod stałą presją, kładą duży nacisk na jego osiągnięcia, na spełnienie przez dziecko swoich oczekiwań, zapominając zupełnie o odczuciach i emocjach dziecka. W dorosłym życiu skutkuje to często frustracją, odizolowaniem od świata zewnętrznego i depresją.
Rodzice robili to za nich. Byli oni pod stałą kontrolą rodzicielską, nadzorowani niczym pracownicy przez swojego szefa. Mieli wyznaczony przez rodziców grafik, nigdy nie musieli samodzielnie rozdysponowywać swojego czasu. Dlatego dzieci nadopiekuńczych rodziców nie dążą do wyższych celów, brak im motywacji do działania i osiągania sukcesów.
Nie potrafią zadbać o własne zdrowie. Bez wyznaczania przez rodziców konkretnego czasu snu, rodzaju aktywności fizycznej czy typu posiłku nie umieją sami zdecydować co jest dla ich zdrowia najlepsze, zaniedbują więc je, przez co częściej chorują.
Chronieni przez rodziców przed całym złem tego świata, a więc przed bólem i problemami, nie potrafią sobie z nimi radzić. Nie są wytrzymali na ból, chcą się go jak najszybciej pozbyć. Sięgają więc po jak najsilniejsze leki. Mają też skłonności do leczenia depresji czy wszelkich zaburzeń emocjonalnych i psychicznych za pomocą używek tj. alkohol czy narkotyki.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.